O wielkanocnych pisankach, zajączkach, kurczakach i... kogutach rozmawiamy z dr Pawłem Matwiejczukiem z Muzeum Etnograficznego w Warszawie.

ŚWIĘCONE JAJO MA MAGICZNĄ MOC
Wielkanoc to najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie - upamiętnia zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. I pełne jest bogatej symboliki, która staje się coraz bardziej niezrozumiała nam, ludziom współczesnym. A ponieważ warto jednak rozumieć symbole, poprosiliśmy znawcę temat o przybliżenie przynajmniej tych, które są najpopularniejsze. O wielkanocnych pisankach, zajączkach, kurczakach i... kogutach rozmawiamy z dr Pawłem Matwiejczukiem z Muzeum Etnograficznego w Warszawie.
WCK: Pisanki, kraszanki, oklejanki, drapanki – kiedy to się zaczęło, a przede wszystkim dlaczego?
Dr. Paweł Matwiejczuk: Trudno powiedzieć. Wiemy z wykopalisk, że jeżeli chodzi o Polskę, to niemal od początków naszej państwowości ludzie ozdabiali kurze jaja. Natomiast bardzo ciekawym pytaniem jest: dlaczego to robili. Otóż miało to, bardzo ważny, charakter obrzędowy, pomagano w ten sposób narodzić się światu. Robiły to w dawnych czasach tylko kobiety, był to obrzęd kobiecy. Zapewniano w ten sposób ciągłość świata.
WCK: A dlaczego jajo?
Dr. Paweł Matwiejczuk: Ponieważ jest to symbol narodzin nowego życia. Taka symbolika funkcjonowała już w czasach prasłowiańskich. Należy jednak pamiętać, że nie można jej dziś odbierać w oderwaniu od kultury chrześcijańskiej, która ją całkowicie niemal wchłonęła i nadała dodatkowy wymiar. I jajo stało się symbolicznym znakiem Zmartwychwstania Pańskiego. Istniało takie powiedzenie, że Chrystus wyszedł z grobu jak to kurczę z jaja. Skorupa jajeczna oznacza mineralną powłokę pieczary grobu Pańskiego, a Chrystus który z niego wyszedł był niczym kurczę, które się przebija przez tę martwą tkankę na żywy świat.
WCK: Piękne porównanie. Zatem nic dziwnego, że z pisankami było kiedyś związana duża ilość przeróżnych zwyczajów.
Dr. Paweł Matwiejczuk: Pisanki były na przykład wyrazem uczucia. Kiedyś młodzi obdarowywali się pisankami. Im więcej jedno dostawało, tym większą ilością druga strona się rewanżowała. Gdy jednak na przykład dziewczyna była biedna, ale zależało jej na chłopaku, to dawała wybrankowi jedną pisankę – i spotykamy jeszcze czasem takie – z napisem „niewiele, ale od serca”. Jeżeli chłopak też dał jej pisankę, to już było wiadomo, że można się wkrótce spodziewać zaręczyn. Pisankami bawiły się też dzieci, stukały się nimi, komu pisanka pękła ten oddawał ją zwycięzcy. Dzieci potrafiły uzbierać w ten sposób nawet i kilkanaście jaj.
WCK: I co z tym robiły?
Dr Paweł Matwiejczuk: Zjadały. Pamiętajmy, że to są inne czasy, jest przednówek, post, wszyscy są wygłodzeni, biedniejsi, dojadają resztki z zimowych zapasów. To nie to, co dziś, że możemy o każdej porze dnia i nocy wejść do sklepu i kupić bułkę i 10dkg szynki.
WCK: Święcone jajo było pewnie dodatkowo smaczne.
Dr Paweł Matwiejczuk: Miało w ogóle magiczną moc. Wierzono, że jajo wrzucone do płonącej chałupy ugasi ogień. Ogromna była moc jaja wielkanocnego. W niektórych kulturach i społecznościach zostawiano je na grobach, albo zagrzebywano w pobliżu.
WCK: Ale z jaj też wróżono?
Dr Paweł Matwiejczuk: Tak, panny na wydaniu turlały je przed sobą, ta której pisanka poturlała się najdalej miała wkrótce wyjść za mąż.
WCK: W czasie świąt wielkanocnych pojawiają się też inne symbole, kurczak na przykład.
Dr. Paweł Matwiejczuk: Ba, nawet kogut, symbol czujności, płodności i waleczności, w symbolice chrześcijańskiej jest symbolem Chrystusa i zmartwychwstania. Był także istotnym elementem rodzimej tradycji wiejskiej. Właśnie z kogutem chodziło się po wsi w drugi dzień świąt wielkanocnych. Kto czytał, czy choćby oglądał „Chłopów”, to pamięta zrobiony z drewna, przyozdobiony piórami, wózek dyngusowy. Ale jeszcze wcześniej na tych wózkach były prawdziwe koguty. Ptaszysko było wcześniej karmione namoczonym w wódce ziarnem i po prostu pijane. Nie miało siły uciekać, ale jeszcze mogło głośno dokazywać; piać i machać skrzydłami. Kogut nie tylko rozbawiał ludzi, ale przynosił też zdrowie i szczęście, był właśnie zwiastunem nowego poranka, nowego świata, który budzi się do życia wiosną.
WCK: Drugi dzień świąt to polewanie wodą, którego nikt już nie lubi. Jaki to miało sens w tamtych czasach?
Dr. Paweł Matwiejczuk: Śmigus-dyngus. Dyngus znaczy datek za fatygę, a śmigus to z kolei od śmigania, czyli chłostania panien. Najpierw trzeba było taką pannę porządnie zlać wodą. Bywało, że dziewczyny się obrażały, jeżeli nie zostały porządnie polane, bo to oznaczało, że są niedoceniane, brzydkie i nie nadają się do ożenku. Dlatego kawalerowie nie żałowali wody, lali dziewczyny wiadrami, a czasem nawet zdarzało się, że wrzucali do stawu. No, a potem, żeby te zmoczone dziewczyny wysuszyć, chłopaki śmigali je po łydkach batem skręconym z witek bądź jakichś innych miękkich gałązek – na szczęście.
WCK: To wygląda jak jakiś rodzaj zalotów?
Dr. Paweł Matwiejczuk: Tak, to ma wymiar wręcz godowy, prawie że erotyczny. Rzeczywistość świąteczna ma wiele bardzo ciekawych i głębokich wymiarów.
WCK: A czy ta symbolika nie stała się dla nas już trochę pusta?
Dr. Paweł Matwiejczuk: Trochę tak. My jako społeczeństwo nie przestrzegamy już tych rytuałów i tym samym nie rozumiemy symboliki wielkanocnej.
WCK: Skoro te symbole tracą swoje znaczenie i swoją magiczną noce, bo nie ma obrzędowości, która im to dawała, to jaka pana zdaniem jest ich przyszłość. A szczególnie wielkanocnej pisanki?
Dr. Paweł Matwiejczuk: Jest tylko jedna przyszłość, to przyszłość komercyjna. Pisanka stanie się wkrótce symbolem jedynie marketingowym. Podobnie jak stało się to już z zającem i kurczakiem. Podobnie też jak stało się to z symboliką świąt Bożego Narodzenia zawłaszczoną już niemal całkowicie przez Merkurego.
WCK: Smutny koniec świąt wielkanocnych.
Dr. Paweł Matwiejczuk: Nie sądzę. Najważniejszym symbolem tych świąt jest baranek, symbol Chrystusa, który zmartwychwstał. Wielkanoc to święta chrześcijańskie i tym samym głęboko biblijne. Tak więc: niech będzie sobie kura, niech będzie zając, niech będzie jajo, niech świat się toczy swoimi własnymi drogami, swoją własną dynamiką, również handlową. Natomiast my chrześcijanie zwracajmy się po prostu głębiej, ku najważniejszemu przesłaniu Wielkanocy, które brzmi ewangelicznie i prosto jak starochrześcijańskie radosne pozdrowienie paschalne: CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ! PRAWDZIWIE ZMARTWYCHWSTAŁ!
Rozm. Michał Wichowski
Data publikacji: 03.04.2015