A A A A

Rozmowa z prof. dr hab.
Magdaleną Fikus

Data wydarzenia: 20.03.2015 18:00


W wawerskim centrum kultury ruszyła 12 marca „Kawiarnia Naukowa 1a”, czyli cykl spotkań z ludźmi nauki, które będą odbywać się zawsze w drugi czwartek miesiąca. Pierwszym gościem była prof. Magdalena Fikus z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN, biolog, specjalistka w zakresie kwasów nukleinowych. Opowiadała bardzo ciekawie i bardzo przystępnie o genetyce.


WCK: Pani profesor, gdzie ten DNA (kwas deoksyrybonukleinowy) tak naprawdę się znajduje?

Prof. dr hab. Magdalena Fikus: W komórce. Wszyscy składamy się z komórek, to są takie cegiełki, z których zbudowane jest nasze ciało, zwierzęta, rośliny, cały żywy świat. A dokładnie mówiąc DNA jest w jądrze komórki. Gdy komórka się dzieli - a wtedy dzieli się też jądro, więc następuje podwojenie DNA -powstają dwie komórki, w których zawarty jest DNA taki sam, jak w komórce macierzystej. Nawiasem mówić każdy z nas niesie w swoich komórkach unikatowy, jedyny taki na świecie, materiał genetyczny. Dlatego też można jednoznacznie identyfikować ludzi poznając ich DNA.
WCK: Komórka to cegiełka, a do czego można porównać DNA?
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: Ja mam takie ulubione porównanie, że DNA jest jak książka kucharska. Książkę otwieramy, a tam przepis na szarlotkę, ale samej szarlotki nie ma. W DNA też nie ma żadnego konkretnego materiału, typu białko, ale jest przepis, informacja, jak to białko ma powstawać.
WCK: A kto jest kucharzem?
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: Właśnie komórka.
WCK: Mam wrażenie, że do tego „kucharzenia” jest jeszcze ktoś chętny, ludzie. A dokładnie właśnie genetycy. Całkiem niedawno była w świecie naukowym wielka euforia. Naukowcy zachłysnęli się tym, że udało im się opisać ludzki genom. I teraz już będzie można człowieka poprawiać i udoskonalać.
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: To bardzo niebezpieczne myślenie. Wszelkie poprawianie natury, a już człowieka w szczególności jest bardzo ryzykowne.
WCK: Pani mówi językiem humanisty wychowanego w XX wieku. Ale czy nie obawia się pani, że nowe pokolenia naukowców mogą pójść w stronę eksperymentów na ludziach.
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: Mogą, oczywiście że mogą! Na terenie krajów obszaru kultury Judeo-chrześcijańskiej to nadal jest tabu, ale Chińczycy prawdopodobnie będą wkrótce to robić.
WCK: Najbardziej diabolicznym z eksperymentów tego rodzaju jest klonowanie człowieka. Co to jest i dlaczego my wszyscy tak się tego boimy?
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: Klonowanie polega na tym, że do komórki jajowej kobiety wprowadza się czyjś DNA. Technicznie wygląda to tak: z tej komórki usuwa się jej materiał genetyczny czyli jądro i wprowadza się inny materiał genetyczny, czyli jądro z komórki ciała (somatycznej) innej osoby. I z tego rozwija się zarodek człowieka. Ten zarodek jest genetycznie identyczny z dawcą DNA. Taki bliźniak. Z tą tylko różnicą, że dawca będzie starszy.
WCK: I jaki to ma sens?
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: Moim zdaniem nie ma żadnego. Robiono to na zwierzętach, aby nauczyć się tej techniki. Jednak jest ona bardzo zawodna, słynna owca Dolly została sklonowana dopiero po kilkuset wcześniejszych nieudanych próbach.
WCK: Ale ludzie przecież chcieliby sobie wyhodować lepsze...
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: Zwierzęta?
WCK: Nie, organy, a właściwie lepszych dawców organów.
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: To już jest zbrodnia. Bo ten klon to świadomy człowiek.
WCK: A człowieka nie wolno zabijać – to już jest dekalog, czyli prawa boskie. Czy dla genetyka sprawa wiary ma znaczenie?
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: Na etapie badań nie, ale gdy przychodzi moment, że wyniki badań można zacząć stosować w praktyce – wtedy tak, wtedy może pojawić się, w myśleniu badacza, Bóg. Byli wybitni naukowcy, którzy właśnie w tym momencie się zatrzymali. Wśród nich na przykład polski badacz, słynny embriolog, profesor Andrzej Tarkowski. Pracował nad embrionami mysimi i jak się zorientował, że ludzie prędzej czy później zaczną wyniki jego badań stosować na embrionach ludzkich, to nie przekroczył pewnej granicy.
WCK: Bo wtedy zaczyna się to, co niektórzy nazywają „zabawą w Boga”?
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: Rozumiem to uczucie, nawet jeżeli nie pracuje się na takiej krawędzi etycznej, to pojawia się zachwyt nad ludzkimi możliwościami, nad tym że „swoimi rękoma” mogę spowodować, że pojawi się nowa bakteria, której przedtem nie było w przyrodzie. Zajmowałam się badaniami nad bakteriami i drożdżami i to było nadzwyczajne. Człowiek myślał tylko o tym, że robi coś, czego dotychczas nikt nie robił, że jest kreatorem.
WCK: Widzę, że genetyka to bardzo niebezpieczna nauka. Jak ona będzie wyglądała za dziesięć lat, co jeszcze będziemy umieli i przed czym będziemy się zatrzymywać... albo i nie?
Prof. dr hab. Magdalena Fikus: Nie wiem, nie jestem wróżką. Gdy ja zaczynałam studia, w latach 50., to jeszcze nie było wiadomo, że DNA jest materiałem genetycznym. W nauce już tak jest, a szczególnie w genetyce, że jak odpowie się na jedno pytanie, to powstaje natychmiast kilka nowych. Jedyne co mogę na pewno powiedzieć, to że my ludzie chcemy ciągle coraz więcej wiedzieć.

Rozmawiał Michał Wichowski